Poranek 10 Maja zapowiadał bardzo udany dzień, słoneczny i ciepły. Zależało nam na tym szczególnie, ponieważ grupa Kubusia Puchatka wybierała się na wycieczkę do Krakowa. Tego dnia wszyscy wzorowo stawili się na zbiórce o wyznaczonej porze, więc po śniadaniu, z plecaczkami pełnymi pyszności, ruszyliśmy w podróż.
Pierwszym przystankiem na trasie wycieczki był Ogród Botaniczny w Krakowie, gdzie mieliśmy okazję poznać przeróżne gatunki roślin, zobaczyć jak wyglądają w rzeczywistości. Słuchaliśmy wielu ciekawych wypowiedzi dotyczących roślin egzotycznych i krajowych. Zwiedzaliśmy szklarnie i zagajniki przyrody. Zmęczeni wyczerpującym spacerem udaliśmy się nad staw, gdzie zrobiliśmy sobie piknik. Pozwoliło to dzieciom zebrać siły i posilić się odpowiednio.
Drugim przystankiem było centrum Krakowa… spacerem przeszliśmy na rynek maszerując małymi wąskimi uliczkami, pełnych ulicznych grajków, występujących artystów i sklepów z pamiątkami. Wzbudzało to zachwyt i zdziwienie wśród moich wychowanków. Dotarłszy na rynek główny, zobaczyliśmy SUKIENNICE, KOŚCIÓŁ MARIACKI i wiele innych ekspozycji. Gdy nasz czas w Krakowie dobiegał ku końcowi pozwoliłam dzieciom zdecydować o ostatnim punkcie programu. W zaproponowanej alternatywie Smok Wawelski przegrał z lodami.
W trzecim punkcie programu, zgodnie z decyzją, oblegliśmy kawiarnie. Było to pierwsze wspólne wyjście na lody i jak wszystko, tego dnia, było wyjątkowe. Powiem więcej, odnoszę wrażenie, że ten punkt programu dzieci wspominają najczęściej i najlepiej. Lody, to był mój autorski pomysł, rodzaj prezentu ode mnie na zakończenie a także forma nagrody i podziękowania za wspólny rok. Pomysł zrealizowany.
Tym akcentem pożegnaliśmy Kraków i wyruszyliśmy w podróż powrotną. Prawie wszyscy mali uczestnicy naszej wyprawy zasnęli po dniu pełnym wrażeń.
Joanna Łęgowska