Ferie zimowe – coś, na co czekały wszystkie dzieci. Po całym semestrze nauki i codziennych trudów w końcu mogliśmy złapać oddech. Niestety pogoda ostatnio nas nie rozpieszczała i tym razem było tak samo. Śniegu, co kot napłakał. Jak lepić bałwana, to tylko z błota. Ciemno, ponuro, z unoszącym się w powietrzu smogiem… Tak wyglądał początek ferii dla wielu, ale nie dla nas. Pogoda pogodą, ale dzięki zaangażowaniu wspaniałych osób i sponsorów udało nam się rozwiać nieprzyjemną aurę tego tygodnia.Każdy dzień zaczynaliśmy od pożywnego i smacznego śniadania przygotowanego przez panie kucharki, a każdy wie, że to najważniejszy posiłek, dający siłę na resztę dnia, a ta była nam potrzebna!
W poniedziałek wraz z opiekunami wybraliśmy się do kręgielni. Jeśli ktoś uważa, że w tej konkurencji nie potrzeba siły ani koncentracji, ot rzucasz i leci, chyba nigdy nie postawił tam nogi! Gra wymaga dużej uwagi i precyzji, jeśli chce się zbić od razu wszystkie kręgle, a po dobrym śniadaniu, zapewniam, było to znacznie łatwiejsze wyzwanie.Wtorek był na szczęście trochę mniej wymagający, ale równie atrakcyjny, zwłaszcza dla fanów Gwiezdnych Wojen. Zaproszono nas na seans kinowy, ale nie byle jaki! Specjalnie dla nas pokaz urozmaiciła gra w klimatach filmu. A jeśli ktoś wolał coś spokojniejszego od mieczy świetlnych, też nie był rozczarowany. Oprócz Gwiezdnych Wojen byliśmy również na seansie Misia Peddingtona. Przed filmem każdy mógł spróbować swych sił na warsztatach, na których uczono nas, jak uszyć własnego pluszaka.
W środę, skoro zima zastrajkowała, porzuciliśmy marzenia o śniegu i wybraliśmy się do aquaparku w Dąbrowie Górniczej. Aquapark w zimie? Czemu nie? Czy ktoś widzi gdzieś zimę? Bo ja nie!
Wszyscy mówią, że najlepsza zabawa jest w gronie przyjaciół. Ciężko się z tym nie zgodzić, a po czwartku jesteśmy o tym wszyscy przekonani na 100%. Tego dnia wzięliśmy udział w zajęciach grupowych i mogliśmy się przekonać, co daje dobra współpraca. Chociaż zjawili się młodsi i starsi uczniowie, każdy znalazł coś dla siebie. Na najmłodszych czekała zabawa z klockami Maple; na starszych bajkowa wyprawa na Planetę G2.Piątek minął, to znaczy mija, równie atrakcyjnie, chociaż ze szkolnym posmakiem. To dzień naukowca, a co za tym idzie? Wystrzałowe (ale tylko w przenośni) eksperymenty, a każdy się ze mną zgodzi, że jedna z najfajniejszych odsłon nauki.Dzisiaj czeka nas jeszcze pieczenie kiełbasek, ale już możemy przyznać, że był to naprawdę udany i pełen emocji tydzień. Każdego dnia smacznie zaczęty i oczywiście zakończony, gdyż po przepysznym śniadaniu czekał na wszystkich równie smakowity obiad.
To wszystko nie miałoby jednak miejsca, gdyby nie dobroć wielu osób, które zgodziły się poświęcić dla nas swój wolny czas; ani dobre serca sponsorów, dzięki którym, pomimo pochmurnych dni, w Szczakowej zaświeciło słońce. Wam wszystkim, my – uczestnicy zimowiska – serdecznie i z całego serca dziękujemy!