Wywiad uczennicy naszej Szkoły w ramach akcji „Przerwany Marsz”

PRZERWANY MARSZ…

 Niezapomniane dzieciństwo

Moją rozmowę przeprowadziłam z pradziadkiem Franciszkiem, który przeżył II wojnę światową.

O.: Witam Cię, mój kochany dziadziu!

F.: Witaj, moja wnusiu! Co tam u Ciebie?

O.: To ja będę miała do Ciebie kilka pytań związanych z II wojną  światową.

F.: Dziecko drogie, miałem wtedy 9 lat. To był bardzo trudny okres w moim życiu i nie                  

chciałbym do niego wracać.

O.: Dziadziu, ale powiedz mi, co najbardziej utkwiło Ci w pamięci z tamtych czasów?

F.: Kochana Oliwko, dobrze pamiętam pierwszy dzień wybuchu  wojny, ponieważ w tym

    dniu miałem iść do szkoły na rozpoczęcie roku szkolnego. Wchodząc do kuchni,

    zobaczyłem zapłakaną mamę, która oznajmiła, że dzisiaj nie pójdziemy do szkoły, bo 

   wybuchła wojna. Pamiętam również, jak ciężko było zdobyć coś do jedzenia.

O.: To powiedz mi, co jedliście?

F.: Już kilka dni po wybuchu wojny zaczęło brakować jedzenia. Rarytasem był pieczony

   przez mamę chleb, makaron z mlekiem, ziemniaki, gruszki, śliwki i jabłka z naszego sadu.

   O mięsie można było tylko pomarzyć.

O.: Co jeszcze pamiętasz z tamtego okresu?

F.: Pamiętam najsmutniejszy dzień w moim życiu, kiedy Niemcy zabrali mojego      ukochanego tatę. Niemcy zabrali również krowę, od której mieliśmy swoje mleko. Mama płakała, a my nie wiedzieliśmy, jak ją pocieszyć, bo sami, jako mali chłopcy, byliśmy przerażeni. Każdy kolejny dzień przynosił strach i smutek z powodu braku taty.

O.: Widzę dziadziu, że trudno jest Ci rozmawiać o tamtych czasach.

F.: Żebyś wiedziała, bardzo nie lubię wracać do wspomnień z czasów wojny. Powiem Ci,    

   że będąc 9-latkiem, dobrze zapamiętałem ten czas, kiedy za płotem w lesie ciągle było

   słychać strzały i krzyki, a my baliśmy się wychodzić z domu. Nie wiem, czy Ci mówiłem,

   że miałem dwóch starszych ode mnie braci i jednego młodszego.

O.: Tak, mówiłeś mi.

F.: A więc najstarszy brat zachorował, miał zapalenie płuc. Wiele dni leżał z gorączką,

   nikt nie umiał mu pomóc i w końcu zmarł.

O.: Więc widziałeś śmierć swojego brata, a czy widziałeś śmierć innego człowieka?

F.: Na szczęście ja nie widziałem, ale wiem z opowiadań, że inni byli świadkami, jak

   Niemcy rozstrzelali całą żydowską rodzinę. Kiedy słyszeliśmy lecące samoloty, zawsze z 

  mamą chowaliśmy się w piwnicy. Strach towarzyszył nam każdego dnia. Z opowiadań

  mamy pamiętam, że 7 września 1939 roku wojska niemieckie wkroczyły do Ryglic.

  Spalono tam synagogę żydowską. W 1942 roku Niemcy wywieźli wszystkich Żydów z

  Ryglic do getta w Tuchowie. Dzisiaj pozostał po nich tylko cmentarz żydowski-kirkut.

  Pamiętasz, kiedyś Ci go pokazywałem.

O.: Tak, pamiętam. Byliśmy tam wtedy z całą rodziną. Pokazałeś nam też pomnik na Gilowej Górze. Dziadku możesz mi coś o nim powiedzieć?

F.: Tak. W tym miejscu 17 VIII 1944 roku partyzanci zorganizowali udaną zasadzkę na kolumnę niemieckich ciężarówek, dzięki temu zdobyli dużą ilość broni i amunicji. Odnieśli zwycięstwo nad oddziałem tarnowskiego gestapo. Pewnego dnia po zakończeniu wojny w progu naszego domu stanął mój ukochany tato. To dla mnie i mojej rodziny był najszczęśliwszy dzień.

O.: Dziękuję bardzo dziadziu, że mi to wszystko opowiedziałeś. Jestem pod wielkim wrażeniem, że ty to wszystko przeżyłeś. Najbardziej cieszy mnie fakt, że możesz mi o tym  wszystkim powiedzieć. To przecież skrawek historii Polski!

Oliwia Styrkowiec